przez oskard » 15 października 2015, 23:28
Dla mnie to zawsze jest kwestia sporna. Z ruchomościami jest łatwo:
- gdy niepotrzebna - ląduje na śmietniku
- gdy potrzebna lub chwilowo bez postanowienia o jej "niepotrzebności" - dalej znajduje się w obiekcie (mieszkaniu, piwnicy, magazynie, hali fabr.)
W przypadku przedmiotów "nieruchomych" znacznie trudniej to ocenić, bo często ktoś porzuca taką rzecz nie demontując jej - po prostu czeka aż czas sam załatwi sprawę. Podobnie ciężko też czasem orzec cokolwiek konkretnego z niektórymi samochodami (mimo iż to typowy przykład ruchomości) - trudno jednoznacznie określić mianem kradzieży przywłaszczenie sobie grata który stoi 10 lat na chodniku bez żadnych blach - wtedy mamy do czynienia ewidentnie z porzuceniem i "umyciem rąk" właściciela po tej sprawie - często jest to ucieczka np. od złomowania itd.
Tu w sumie też jest to porzucony, zapomniany złom, który jak zniknie, właściciel/zarządca nawet nie zauważy. Ot - było, odleciało, czert z tym...
Jest jednak mała wątpliwość - o ile porzucony samochód zwykle stoi na terenie ogólnodostępnym/miejskim, o tyle ta oprawa znajduje się na prywatnym, na który bynajmniej wichura jej nie przywiała - znajduje się tam od momentu jej montażu, a jak sądzę podział gruntów nie zmienił się np. w taki sposób, że fragment ze słupem odcięto od PGR-u włączając to do np. pasa drogowego (jak w przypadku warszawskiego OUSF-a przy Żupniczej - kiedyś oświetlał teren fabryki, dziś płot go omija a on sam niszczeje na uboczu ulicy). Ponadto sama oprawa ma może znikomą wartość użytkową, ale właściciel mógłby zarobić kilka zeta choćby na miedzi z dławików... Więc nie jest to taki znowu bezwartościowy "śmieć". Jest jednak na pewno porzucony i zapomniany - nie sądzę, aby aktualny zarządca terenu miał to w papierach. To tak samo jak często spotyka się resztki starych instalacji z oprawami w oświetleniu ulicznym, które niszczeją i rozsypują się nie figurując już w żadnych aktualnych planach, albo będąc wpisane jako tzw. "bez konserwacji". Taka oprawa wisi, aż spadnie ze starości - tego często nawet nikt zdemontować nie zdąży, tak jak było z wieloma odolańskimi ożetkami - każdego roku kolejna z którejś uliczki odpadała, aż z ilości prawie 10 sztuk zostały zaledwie dwie sztuki.