litak1 napisał(a):racja tylko wciąż nie wiemy jednoznacznie co powoduje wchłonięcie czy utworzenie amalgamatu i czy za to odpowiedzialne jest szkło czy też inne części konstrukcyjne
Wiadomo na pewno, że odpowiedzialne jest szkło lub "coś" w szkle, ale gdzie dokładnie pochłaniana jest rtęć, to można sprawdzić chyba jedynie mając porządną aparaturę. Poza tym wiadomo na pewno, że pochłonięcie to ma miejsce jakby na całej długości, bowiem obojętnie w którym miejscu podgrzewając taką świetlówkę, w tej okolicy zaczyna się pojawiać normalna barwa światła (rtęć zostaje uwalniana). Może być coś, że rtęć przenika wtedy do jakiejś warstwy lub czegoś podobnego (np. właśnie w szkle), gdzie rozkłada się potem na większej powierzchni rury lub na całej. Wygląda to tak, że nawet jakby przegrzać świetlówkę w jednym punkcie, gdzieś na rurze, robi się coś, jakby "dziura", przez którą ucieka rtęć, rozkładając się potem na całej długości rury. Granica temperatury, dzięki której ta rtęć nagle tam przenika, jest wśród różnych świetlówek różna, stąd niektóre różowieją od razu. To zależy od danej sztuki. Świetlówki T12 najrzadziej różowieją, bo też ogólnie nagrzewają się słabiej, w stosunku do cieńszych, np. T8, czy T5.
Ja ostatnio przeciążałem zużytą świetlowkę T5 8w, z przerwaną elektrodą bez emitera i po dłuższym czasie pracy na przeciążeniu, gdy części elektrody dawno się stopiły i osmaliły na zupełnie czarno całą końcówkę, nagle świetlówka zaczęła tracić jasność, z początku od strony zużytej elektrody, a potem na całej długości, aż w końcu, gdy była już prawie cała różowa, wyładowanie przerwało się. Gdy nastepnego dnia testowałem ją na mostku Graetza, to nawet wtedy nie chciala odpalić i tylko migała, na bardzo słaby różowo - czerwonawy kolor (ale się nie rozszczelniła, bo żarnik nadal się nie przepalił). Po zupełnym stopieniu się elektrody, podczas działania, szkło przez cały czas było niebotycznie gorące i, jak widać, jak zwykle termiczny efekt różowienia się pojawił.