Strona 1 z 1

Obracanie świetlówki a trwałość

PostNapisane: 6 lutego 2017, 22:37
przez LUMILUXDELUXE
Mam pytanie do znawców techniki świetlówek: czy obrócenie świetlówki tuż przed końcem jej życia zwiększa jej trwałość na normalnym stateczniku magnetycznym? Pytanie zadaję, bo zużyta katoda świeci jak wolfram w żarówce (coraz większą częścią), ale po przekręceniu rury efekt znika.

PostNapisane: 6 lutego 2017, 22:40
przez Farel03
Raczej nie. Natomiast kiedy świetlówka miga i wykona się taką operację , to czasami potrafi jeszcze zapalić.

Re: Obracanie świetlówki a trwałość

PostNapisane: 6 lutego 2017, 22:48
przez toomm40
LUMILUXDELUXE napisał(a):Mam pytanie do znawców techniki świetlówek: czy obrócenie świetlówki tuż przed końcem jej życia zwiększa jej trwałość na normalnym stateczniku magnetycznym? Pytanie zadaję, bo zużyta katoda świeci jak wolfram w żarówce (coraz większą częścią), ale po przekręceniu rury efekt znika.


po prostu po przekręceniu podałeś napięcie na drugi bolec,na którym wcześniej był starter .jakbyś ją znów obrócił-ale tylko już wokół własnej osi, to znów zacznie świecić elektroda na czerwono.

Re: Obracanie świetlówki a trwałość

PostNapisane: 7 lutego 2017, 10:22
przez LUMILUXDELUXE
Czyli to, że elektroda (a właściwie jej część) przestała się żarzyć na czerwono, nie znaczy, że ubytek emitera nie jest faktem? Sory za tak zawiłe tłumaczenie, ale kwestia jest skomplikowana. Co właściwie powoduje, że część pozbawiona emitera emituje światło widzialne? Elektroda żarzy się, jak wolfram w żarówce?

Re: Obracanie świetlówki a trwałość

PostNapisane: 7 lutego 2017, 10:59
przez slaweklampy
LUMILUXDELUXE napisał(a):Co właściwie powoduje, że część pozbawiona emitera emituje światło widzialne? Elektroda żarzy się, jak wolfram w żarówce?


Tak

Obrazek

LUMILUXDELUXE napisał(a):Mam pytanie do znawców techniki świetlówek: czy obrócenie świetlówki tuż przed końcem jej życia zwiększa jej trwałość na normalnym stateczniku magnetycznym? Pytanie zadaję, bo zużyta katoda świeci jak wolfram w żarówce (coraz większą częścią), ale po przekręceniu rury efekt znika.


Zwiększa, ale nieznacznie. Sprawdziłem na rurach T12 i T8.

Re: Obracanie świetlówki a trwałość

PostNapisane: 7 lutego 2017, 11:36
przez toomm40
LUMILUXDELUXE napisał(a):Czyli to, że elektroda (a właściwie jej część) przestała się żarzyć na czerwono, nie znaczy, że ubytek emitera nie jest faktem? Sory za tak zawiłe tłumaczenie, ale kwestia jest skomplikowana. Co właściwie powoduje, że część pozbawiona emitera emituje światło widzialne? Elektroda żarzy się, jak wolfram w żarówce?


no żarzy się , bo emituje elektrony . a emiter powoli odparowuje z elektrody odsłaniając coraz większą jej część

slaweklampy napisał(a):Zwiększa, ale nieznacznie. Sprawdziłem na rurach T12 i T8.


nie zwiększa się trwałość. obojętnie jak ustawimy świetlówkę potrzebny jest jakiś period czasu do do parowania emitera.obracając świetlówkę rozpoczynamy proces odparowywania emitera z drugiej strony elektrody, ale to nie zwiększa trwałości, każda świetlówka ma indywidualny 'czas życia '

Re: Obracanie świetlówki a trwałość

PostNapisane: 13 lutego 2017, 00:02
przez Lampka
Elektrody świetlówek, tzn żarniki, zuzywają się w sposób postępowy, co oznacza, że emiter paruje stopniowo z żarnika od jednego do drugiego druta wsporczego. Emiter stanowi pewną "blokadę" dla miejsca z którego zachodzi emisja elektronów i dlatego w świetlówkach, które mają jeszcze emiter na żarniku nawet w pewnym tylko stopniu, wyładowanie nie skacze od jednego do drugiego wspornika, tylko jest stabilne.
Bywają wprawdzie wyjątki, gdzie wyładowanie może skakać już w obrębie obszaru bez emitera, ale gdy na dalszej części żarnika on jeszcze jest, to po jakimś czasie fragment skrętki do tego miejsca zacznie świecić i punkt emisji elektronów przestanie się przemieszczać, a rura będzie działać stabilnie.
Przekręcenie o 180 stopni spowoduje jedynie, że ten sam proces rozpocznie się od nowa z drugiej strony, ale gdy emiter wyparuje do miejsca, gdzie juz wcześniej go brakowało, to rura tak czy inaczej zużyje się. Możliwe wprawdzie, że zużywanie się żarnika gdy odsłonięty jest coraz większy jego fragment, przybiera nieco na tempie w miarę zuzywania się, ze względu na wyższą temperaturę pracy samej skrętki, ale ciężko byłoby to potwierdzić doświadczalnie - trzeba by mieć dwie identyczne katody i podłączyć je przeciwnymi bolcami do zasilania (a to jest bardzo trudne, bo prawie każda elektroda jakoś tam różni się sprawnością od innej).

Re: Obracanie świetlówki a trwałość

PostNapisane: 13 lutego 2017, 17:46
przez LUMILUXDELUXE
Lampka napisał(a):Elektrody świetlówek, tzn żarniki, zuzywają się w sposób postępowy, co oznacza, że emiter paruje stopniowo z żarnika od jednego do drugiego druta wsporczego. Emiter stanowi pewną "blokadę" dla miejsca z którego zachodzi emisja elektronów i dlatego w świetlówkach, które mają jeszcze emiter na żarniku nawet w pewnym tylko stopniu, wyładowanie nie skacze od jednego do drugiego wspornika, tylko jest stabilne.
Bywają wprawdzie wyjątki, gdzie wyładowanie może skakać już w obrębie obszaru bez emitera, ale gdy na dalszej części żarnika on jeszcze jest, to po jakimś czasie fragment skrętki do tego miejsca zacznie świecić i punkt emisji elektronów przestanie się przemieszczać, a rura będzie działać stabilnie.
Przekręcenie o 180 stopni spowoduje jedynie, że ten sam proces rozpocznie się od nowa z drugiej strony, ale gdy emiter wyparuje do miejsca, gdzie juz wcześniej go brakowało, to rura tak czy inaczej zużyje się. Możliwe wprawdzie, że zużywanie się żarnika gdy odsłonięty jest coraz większy jego fragment, przybiera nieco na tempie w miarę zuzywania się, ze względu na wyższą temperaturę pracy samej skrętki, ale ciężko byłoby to potwierdzić doświadczalnie - trzeba by mieć dwie identyczne katody i podłączyć je przeciwnymi bolcami do zasilania (a to jest bardzo trudne, bo prawie każda elektroda jakoś tam różni się sprawnością od innej).


Właśnie o takie fachowe tłumaczenie mi chodziło :)