Ja już w podstawówce dogadałem się z elektrykiem i brałem od niego świetlówki (40w, bo takie tam świeciły) i potem w domu robiłem na nich doświadczenia i obserwowałem ich działanie. Ale żadnej nie zbiłem
Co do odkręcania trzonków, to raczej nie byłoby to zbyt praktyczne rozwiązanie, bo elektrody świetlówek są zamknięte w rurze i nie mogą być izolowane. Tylko bezelektrodowe lampy mają ten problem wyeliminowany. Z resztą o wiele więcej świetlówek marnuje się, bo ludziom się wydaje, że jak poleży parę lat w garażu, to już się do niczego nie nadaje, mimo zupełnego nieużywania i wyrzucają je, albo przez błąd w montażu świetlówka nie zaświeci się i od razu zakłada się, że jest ona zużyta. Nawet przy wymianach grupowych, w oświetleniu zakładów, czy marketów, nikomu by nie zaszkodziło, gdyby takie sprawne jeszcze świetlówki poświeciły jeszcze w innym miejscu, gdzie nie jest ważna barwa i wymiana lampy po jej zużyciu jest prosta.