przez MRP200 » 28 czerwca 2017, 09:38
Z tym wyłączeniem prądu może nie byłby taki najgorszy scenariusz. W końcu są opracowane plany awaryjne, niekoniecznie na sytuacje związane z upałami, ale nawet na wypadek poważnej awarii linii przesyłowej czy stacji rozdzielczej 400 kV.
Na pewno łatwiej ten problem rozwiązać w dużych miastach, które posiadają elektrociepłownie. Te w jakimś stopniu pokryłyby zapotrzebowanie na prąd. Mamy również sporo małych i dużych elektrowni wodnych, które też w jakimś stopniu mogą pokryć szczytowe zapotrzebowanie na prąd. W przypadku strategicznych odbiorców, to z reguły zasilani są oni odrębnymi liniami SN a nawet i 110 kV. Można by wtedy wyłączyć część linii SN zasilających odbiorców indywidualnych a pozostawić tylko zasilanie tych strategicznych takich jak stacje wodociągowe, szpitale, ew. podstacje trakcyjne. Wtedy lokalne elektrownie cieplne czy elektrociepłownie pracując nawet na zmiejszonej mocy są w stanie pokryć zapotrzebowanie na prąd.
Z nieplanowanym wyłączeniem bloku elektrowni cieplnej jest też taki problem, że nie da się tego zrobić jednym pociągnięciem przysłowiowej wajchy i elektrownia staje, jak to jest z silnikiem samochodu. W kotle będzie zgromadzona pewna ilość pary, którą trzeba będzie wypuścić w powietrze. Samego kotła też nie można zbyt gwałtownie wychłodzić ze względu na naprężenia cieplne, trzeba robić to stopniowo. Dla przykładu w elektrowni Bełchatów na bloku 360 MW kocioł długości około 100 m podczas rozgrzewania wydłuża się aż o 0,5 m. A kocioł cały czas podczas tego procesu produkuje parę, która bezużytecznie wypuszczana jest w powietrze, co przynosi elektrowni straty, bo z tej pary można by wyprodukować prąd. To samo dotyczy zresztą ponownego rozruchu takiego kotła. Samego turbozespołu też nie można od tak sobie zatrzymać. Ze względu na obciążenie cieplne chociażby samej turbiny (para podawana na turbinę na temperaturę często przekraczającą 400 st. C) samo proces wystudzania z reguły robiony jest na obrotach.