Miałem wrażenie, że te radomskie oprawy przypominają samoróbki. Jeśli chodzi o trwałość, to prawdopodobnie są porównywalne do samoróbek. Na zmodernizowanym odcinku od Selgrosa przez Rondo Warszawskie aż do końca miasta padło w sumie sześć opraw, trzy nie świecą w ogóle, trzy pozostałe migają, przy czym w dwóch z tych trzech miga jeden pasek diod. Oprawy padły po kilku upalnych nocach.
Tak to jest, gdy się źle policzy i wykona chłodzenie diodek. A są to oprawy małej mocy i przy każdym większym skrzyżowaniu musieli dać duet. Te oprawy wiszą tam od lutego tego roku! Mniej niż pół roku eksploatacji i 5% awarii (z jednej serii instalacji na 130 opraw padło sześć), czyli jeśli liczyć tą drogą czas eksploatacji, to trwałość do 50% awarii wyniesie nie więcej niż dwa lata. Oznacza to, że licząc według klasycznego modelu eksploatacji, te oprawy należałoby wymieniać na nowe w ramach grupowej wymiany źródeł w maju przyszłego roku.
Gorzej niż rtęć lub soda w najgorszym okresie eksploatacji. Porównywalnie z najsłabszymi seriami penningów. To gdzie jest ta niezawodność?
Abstrahuję w tym momencie od jakości oświetlenia, bo ta jest dobra. Żadnej zebry, białe światło jest równomierne i poprawnie prowadzi kierowcę nocą.