Tak, tak. Piękny i smutny film. Jak łatwo dziś zapominamy, jaki bezmiar cierpień zgotowali faszyści temu miastu.
Po nich dołożyli swoje komuniści. Zbyt łatwo zapominamy o historii tego miasta, owszem inne miasta też ucierpiały wiele.
Problem jest taki że trudno odróżnić te orginalne przedwojennych od tych wiernych kopii...
Myślę, że nie jest aż tak źle. Zachowało się na szczęście sporo starych fotek przedwojennej i wojennej Warszawy. Jeśli będziemy na ich podstawie weryfikować napotkne dziś pastorały, to damy radę je odróżnić od nieudolnych podrób.
Sporo zdjęć z tego firmu na Youtube już widziałem i sporo mam. Interesuje mnie ta przedwojenna Warszawa.
To była perełka architektoniczna, miasto nowoczesne, wolne, z polotem, z energią, kto wie, jak by dziś wyglądała, gdyby nie wojna - pewnie by była piękniejsza od Berlina, czy innych dużych miast europejskich . . .
A oto garść ciekawych informacji wyczytanych gdzieś w necie, przydatnych dla wątku o pastorałach, który tu założyłem :
W 1939 roku miasto dysponowało 10 700 latarniami elektrycznymi i 6970 gazowymi, te ostatnie nadal stanowiły 39,4% ogółu punktów oświetleniowych.
Zagłada miasta podczas drugiej wojny światowej odbywała się etapami. W wyniku zniszczeń podczas obrony Warszawy we wrześniu 1939 roku liczba czynnych latarni gazowych spadła do 3800.
Z 10 700 latarni elektrycznych nie działało aż 8533. Zbombardowana została elektrownia, a kable uległy przerwaniu na odcinkach o łącznej długości 451 km. Podczas okupacji tylko dzielnica niemiecka mogła liczyć na stałe dostawy prądu. Powolny proces odbudowy sieci przerwało powstanie w getcie żydowskim (1943 r.) podczas którego Niemcy zrównali z ziemią całą, wielką dzielnicę śródmiejską. Polskie powstanie w roku 1944 roku oraz totalne zburzenie miasta po jego upadku, przerwało na wiele miesięcy niemal stuletni proces rozwoju energetyki miejskiej. Po wojnie, znów w warunkach wasalizacji kraju przez sowiecką Rosję, podjęto proces odbudowy wyludnionej Warszawy. Do naprawy kwalifikowało się zaledwie 20% latarń spośród tych, które dotrwały do powstania, czyli najwyżej 2500 sztuk.
W 1952 roku eksploatowano 8308 latarni elektrycznych, ale dopiero trzy lata później osiągnięto stan porównywalny z tym z momentu wybuchu wojny, ogólnie jednak latarni w Warszawie było o wiele mniej niż w 1939 roku.
Rozwój nowoczesnego oświetlenia po 1956 roku odbywał się kosztem starych latarni. W latach 70. niemal zupełna zagłada dotknęła oświetlenie gazowe, pod koniec XX wieku funkcjonowało już tylko ok. 180 takich latarni. Eliminowano albo przerabiano również tradycyjne latarnie elektryczne, z których do końca PRL-u (1989 r.) przetrwało ok. 1000 sztuk. Obecnie, mimo nawrotu mody na latarnie stylizowane, brak jeszcze spójnej polityki konserwatorskiej, zmierzającej do przywrócenia poszczególnych modeli słupów oświetleniowych, nie mówiąc już o restytucji oświetlenia gazowego. Wprawdzie już w 1983 roku ogromną większość zachowanych starych latarni wpisano do rejestru zabytków, lecz postulowane przez służby konserwatorskie translokacje wyizolowanych egzemplarzy i uzupełnienia nimi bardziej zwartych zespołów, kończyły się często niszczeniem oryginalnych słupów i zastępowaniem ich lepszymi lub gorszymi replikami. W chwili obecnej nie wiadomo już ile autentycznych egzemplarzy przetrwało, zaś brak systematyki uniemożliwia postawienie czytelnych wymagań producentom replik. W rezultacie zdarzają się ciągi stylowych latarni rodem z Gdańska, Wilna, czy w ogóle znikąd. Widać więc, że latarnie te są już wpisane do rejestru zabytków, jednak podczas jakiegokolwiek remontu nikt tak naprawdę się tym nie przejmuje. (- może nie widzieli tego filmu, albo nie słyszeli, że nie tak dawno przecież była II-wojna światowa i ze była ona także w Warszawie?!)