przez zdzichu » 30 stycznia 2018, 20:58
Dzisiaj odkryłem dość nieprzyjemną rzecz związaną z instalacją elektryczną w mieszkaniu mojej babci - mianowicie miałem podłączyć w sypialni nowy telefon stacjonarny (bezprzewodowy, wymaga zasilania sieciowego). Gniazdo znajduje się za łóżkiem, od ~10 lat była tam podłączona na stałe lampa nocna z żarówką 40W. Po odsunięciu łóżka okazało się, że wtyczka i gniazdo są częściowo stopione i zwęglone, a ściana dookoła jest okopcona. Po wyjęciu resztek wtyczki z gniazdka zniknął prąd z większości gniazdek w domu, z wyjątkiem dwóch, będących na innym obwodzie. Bezpieczniki (automatyczne wkręcane w miejsce topikowych) włączone. Blok z 1977 roku, instalacja oczywiście oryginalna aluminiowa, czyli jak podejrzewam przewody idą od gniazda do gniazda. Nie sądzę, żeby doszło do spalenia przewodu gdzieś w ścianie, za to mam podejrzenia, że prąd w domu od jakiegoś czasu działał tylko dzięki resztkom wtyczki w gniazdku (!). Na szczęście babcia nie ma wielu prądożernych urządzeń, piekarnik jest gazowy, z mocniejszych urządzeń to w zasadzie tylko suszarka do włosów, żelazko i odkurzacz. Na chwilę obecną podłączyłem lodówkę przedłużaczem do jednego z tych dwóch działających gniazd, a ponieważ nie jestem elektrykiem wolałem nie ruszać spalonego gniazda i wezwałem na jutro elektryka do ogarnięcia tematu. Zasadnicze pytania - jakim cudem lampka z żarówką 40W doprowadziła do stopienia się wtyczki i gniazdka ? Czy wystarczy wymiana gniazdka, czy konieczna jest pilna wymiana instalacji ?