Ale zdziwiła mnie jedna rzecz:
Diody są czerwone, zielone i niebieskie, jak się ogląda z pewnej odległości to kolory się zlewają i wydaje się, że widzimy pełnokolorowy obraz.
Diody są ułożone mniej więcej tak (mogę mylić kolejność):
- Kod: Zaznacz cały
R G R G R G
G B G B G B
R G R G R G
G B G B G B
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że produkuje się diody RGB, czyli takie, gdzie w jednej diodzie są tak naprawdę trzy diody, które ładnie się zlewają i taka dioda może dać dowolną barwę.
Moim zdaniem takie wykonanie wyświetlacza obniża rzeczywistą rozdzielczość, pogarsza jakość obrazu (szczególnie, jak się stoi blisko wyświetlacza) i utrudnia trochę zaprogramowanie sterownika (bo diody nie są pikselami, tylko ich składnikami).
Patrząc na stronę:
http://www.ledscreen.pl/?strona=pkp&menu=oferta&jezyk=
wynika, że na dworcu PKP w Poznaniu jest zamontowany ekran tego typu o rozdzielczości 288x208. Czy to znaczy, że na tym ekranie jest 288 diod w poziomie i 208 diod w pionie, czy jest to rozdzielczość jakby użyteczna, a diod będzie 4 razy tyle (576x416, bo tak naprawdę kwadrat z 4 diod można uznać za jeden piksel)?
Ciekawe, czemu nie stosuje się diod RGB. Obraz byłby z całą pewnością lepszy, a takie diody chyba za drogie nie są.
A jak diody RGB będą blisko siebie, to możnaby otrzymać jakość zbliżoną do telewizora plazmowego (tylko piksele powiększone), przynajmniej do czasu, aż OLED będzie stosowany na szeroką skalę.
Nawet, jak wyświetlacz z diodami RGB byłby droższy w wykonaniu, to myślę, że się zwróci, bo od jakości ekranu (oprócz miejsca jego zamontowania) zależy ilość zamówień na wyświetlenie reklamy, a co za tym idzie, przychód z reklam.