Strona 2 z 3

Re: Moja pierwsza lampa Xenonowa [f. lighting]

PostNapisane: 7 grudnia 2010, 15:48
przez slaweklampy
Ta lampa jest przeznaczona do zasilania prądem stałym. Tak więc zwykły układ stabilizacyjno-zapłonowy nie może być do niej stosowany.

Re: Moja pierwsza lampa Xenonowa [f. lighting]

PostNapisane: 7 grudnia 2010, 15:50
przez KaszeL
No niestety nie jest tak prosto jak by się wydawało. Większość lamp ksenonowych krótko łukowych pracuje na prądzie stałym. Na dodatek na stosunkowo niskim napięcie i wysokim prądzie. Akurat ta lampa jest małej mocy bo raptem 150 W dlatego wymaga 20V, 7.5A co jeszcze nie stanowi wielkiego problemu. Ale taki XBO 1000 potrzebuje 19V, 50A a XBO 5000 35V, 140A. Do tego potrzebują bardzo wysokonapięciowego impulsu zapłonowego - rzędu 50kV i więcej.

Re: Moja pierwsza lampa Xenonowa [f. lighting]

PostNapisane: 7 grudnia 2010, 18:45
przez oszczedniak
O tym że lampy xenonowe są zasilane prądem stałym to wiedziałem, ale jak łuk elektryczny morz się palić przy tak niskim napięciu ?
PS. Panie Kaszel`u zasilacz drogi ale można też spróbować zbudować taki zasilacz samemu.

Re: Moja pierwsza lampa Xenonowa [f. lighting]

PostNapisane: 7 grudnia 2010, 21:18
przez amisiek
Gdy jest już łuk elektryczny, to przewodność elektryczna plazmy jest bardzo dobra, tu wystarczy kilkadziesiąt woltów - podobnie jest przecież przy spawaniu. Też jest duży prąd i nieduże napięcie, rzędu kilkudziesięciu woltów.

Re: Moja pierwsza lampa Xenonowa [f. lighting]

PostNapisane: 7 grudnia 2010, 21:23
przez oszczedniak
A jeszcze mam takie pytanie ,czym się różni lampa xenonowa od metalohalogenkowej ?

Re: Moja pierwsza lampa Xenonowa [f. lighting]

PostNapisane: 7 grudnia 2010, 21:57
przez KaszeL
W skrócie gazem w jarzniku. W lampach xenonowych masz czysty Xenon, w metalohalogenkach mieszaniny zawierające halogenki ziem rzadkich. Wracając do zasilacza, to ja się nie podejmuje budowy takiej konstrukcji. Nie znam się zupełnie na elektronice.

Re: Moja pierwsza lampa Xenonowa [f. lighting]

PostNapisane: 7 grudnia 2010, 21:57
przez MRP200
oszczedniak napisał(a):O tym że lampy xenonowe są zasilane prądem stałym to wiedziałem, ale jak łuk elektryczny morz się palić przy tak niskim napięciu ?
PS. Panie Kaszel`u zasilacz drogi ale można też spróbować zbudować taki zasilacz samemu.

Niskonapięciowa (wielkoprądowa) część to Pikuś. Od biedy wystarczyłaby spawarka inwertorowa. Dużo większym problem jest wygenerowanie, a potem "dołożenie" impulsu zapłonowego rzędu 50 kV.

Re: Moja pierwsza lampa Xenonowa [f. lighting]

PostNapisane: 7 grudnia 2010, 21:58
przez oszczedniak
Jeśli jest zasilanie to z zapłonem nie ma problemu tym bardziej że jest to lampa zasilana prądem stałym .

Re: Moja pierwsza lampa Xenonowa [f. lighting]

PostNapisane: 8 grudnia 2010, 01:15
przez amisiek
Trudno znaleźć tanią diodę półprzewodnikową która jednocześnie wyprostuje paczki szpilek o kilohercowej częstotliwości i prądzie kilkadziesiąt A i wytrzyma 50kV kop w kierunku zaporowym. O ile wytworzenie impulsu 50kV nie przekracza możliwości domowego warsztatu (chociaż nie jest to też trywialne), to dodanie tego impulsu by nie zniszczyc prostownika to naprawdę jest problem.

Re: Moja pierwsza lampa Xenonowa [f. lighting]

PostNapisane: 8 grudnia 2010, 07:54
przez mosfetkiler
Myślę, że można posiłkować się rozwiązaniem stosowanym w spawarkach inwerterowych do metody TIG.
Tam też występuje jonizator do zapalania łuku bez dotykania elektrodą do przedmiotu spawanego.
Notabene jest to powiększony układ zbliżony do TUZ-a tylko potężniejszy.
Impuls wprowadzany dużym impulsowym transformatorem szeregowym z zamknięciem wyjścia prostownika dławikem szeregowym blokującym stromy impuls wysokonapięciowy i np. warystorem lub transilem zamykającym ewentualne resztki impulsu WN na zaciskach prostownika wyściowego.
Można zajrzeć na "Elektrodę" - coś powinno się znaleźć pod hasłem "jonizator TIG"..
A napiecie pracy lamp z ksenonem jest niskie bo ksenon jako ciężki gaz szlachetny, mający dużo powłok elektronowych osłaniających jądro atomowe ma niski potecjał jonizacji (energię pozwalającą na oderwanie elektronu) i wystarcza do tego niskie napięcie na elektrodach. Moc trzeba "wyrabiać" prądem.
Inaczej byłoby np. z helem.