Jak załączysz na niej wzmacniacz, do dopiero grzeje
Wystarczy załączyć i popracować trochę, a w pomieszczeniu zaraz robi się ciepło. Grzeje jak farelka, bo aby odprowadzić 1kW do anteny, musisz doprowadzić ponad 2kW zasilania i różnica wydziela się w postaci ciepła. Zimą fajnie, latem niekoniecznie.
Aż szkoda, że epoka pięknych szklanych lamp nadawczych odeszła...
Teraz lampy stosuje się coraz rzadziej. Jeśli już, to metalowo ceramiczne, takie jak ta poniżej. To jest BARDZO popularna swego czasu lampa 4CX250, konstrukcja amerykańska, na licencji produkowana w Czechosłowacji. Z dwóch sztuk ponad kilowat mocy w SSB, także na ultrakrótkich, na 145MHz. Jest to wręcz etatowa lampa do wzmacniaczy w wielu konstrukcjach profesjonalnych, na przykład w morskim nadajniku Mewa-2 (1kW)
Oto mocniejsza lampa konstrukcji ZSRR, GU74B.
Do dziś używana w bardzo wielu konstrukcjach amatorskich. Kilowat z jednej sztuki to bardzo, bardzo ostrożny szacunek.
Oto porządny wzmacniacz, nazywany popularnie dopalaczem na dwóch takich lampach:
Bardzo dobrze widać wentylator odśrodkowy, który jest niezbędny do chłodzenia lamp.
Z tego pracuje pewien niemiecki krótkofalowiec podczas zawodów.
Jedna sztuka, wystarczy
Po lewej stronie zasilacz wysokiego napięcia i automatyka, po prawej od przodu - obwody wyjściowe z dwiema cewkami filtrów typu PI, za przegrodą z pleksi kondensator w.cz. i dławik anodowy, za nim lampa. Po prawej od niej wentylator odśrodkowy.
Chociaż lampy ceramiczne są mocne i co tam jeszcze, to brakuje im tego ciepła świecącej katody, a czasami anody także
Dodatkową wadą lamp ceramicznych jest to, że przed załączeniem wysokiego napięcia, lampę trzeba grzać na żarzeniu ładnych kilka minut. Inaczej ją wezmą diabli.
Taka szklana bardziej mi się podoba.
Lubię dobre światło.