Ten huk z DLFów to ja doskonale pamiętam. Jako dzieciak byłem w ZWARze w instytucie (mój tata pracował na Żegańskiej) i oglądałem z bezpiecznego miejsca testy załącz/wyłącz takiego wyłącznika na stanowisku probierczym. Mimo ochronników słuchu to i tak dawało nieźle. Chociaż największe wrażenie na mnie zrobiły badania urządzeń WN zewnętrznych pod kątem ochrony przed wyładowaniem pioruna. Oni to robili także przy sztucznym deszczu. Ale efekty były! Cała metalowa klatka drżała od huku. Teraz już się nic tu nie robi, wszystko przenieśli do Przasnysza (dawny Z-4), resztę zlikwidowali. Najpierw zamknęli Gocławską (pamiętam, gdy przychodziłem z rodzicami na imprezy dla dzieciaków w sali właśnie na Gocławskiej). Z-2 to było Międzylesie, Z-3 Lębork, Z-4 Przasnysz. Ukręcili łeb produkcji naprawdę niezłych urządzeń, skasowali największego w RWPG producenta urządzeń wysokiego napięcia. Rozdzielni kopalnianych ROK sprzedawali sporo, potem także do Rosji.
Później do ZWARu przychodziły gotowe komory od ABB. Z gąbek zabezpieczających komorę robiłem odbijacze na łódkę. A teraz... na forach gazety piszą, że "ABB = a będziesz bezrobotny". Mój ojciec nie miał szans na żadną sensowną pracę.
Tu mam pytanie - wyzwalacz pierwotny jest włączony bezpośrednio w obwód chroniony i w przypadku przekroczenia zadanej wartości natężenia prądu powoduje on wyzwolenie wyłącznika, a wtórny - dołączony przez przekładnik. Dobrze pamiętam?
Zastanawia mnie czas reakcji wyłącznika najwyższych napięć, bo typowy wyłącznik szybki BWS stosowany na kolei wyłącza w czasie krótszym niż 20-30ms, wystarczająco szybko żeby prąd zwarciowy nie zdążył osiągnąć wartości ustalonej. Jak to jest na wysokim, gdy czas zadziałania takiego DLFa to 50ms, czyli dwa razy dłużej. Gdyby nie wyłączyć prądu zwarciowego na czas, efektem byłaby totalna demolka.