Uliczna latarnia świeci w prywatnym mieszkaniu. Absurd?
Bartłomiej Dana2010-10-05, ostatnia aktualizacja 2010-10-05 20:56
Uliczna latarnia, która świeci w prywatnym mieszkaniu youtube
Żart, absurd czy szaleństwo złośliwego elektryka? W Łodzi można oglądać latarnię, która stoi na ulicy, a świeci w prywatnym mieszkaniu
Chociaż to samo centrum miasta, to większość łodzian mijających kamienicę przy rogu Mickiewicza i Piotrkowskiej wydaje się nie zauważać niczego niezwykłego. Nawet nie zwalnia kroku. Dopiero poproszeni o komentarz, przechodnie podnoszą głowy do góry. W to, co widzą, trudno im uwierzyć. - To zrobił jakiś bardzo pomysłowy łodzianin - mówi przechodzący obok Krzysztof Bosacki. - I chyba samobójca w jednej osobie. Kiedy tylko nadzór budowlany i zakład energetyczny dowiedzą się, że ktoś samowolnie podłączył się do miejskiej sieci, nie wypłaci się do końca życia. A takie coś trudno będzie ukryć.
Pytam, skąd pewność, że samowolnie. - Przecież nikt nie wydałby zgody na taką konstrukcję - mówi Bosacki. A po chwili zastanowienia. - A może wydał?
..
Innego zdania jest pan Konrad. - Miasto nie mieści się już na ulicy i zagląda do prywatnych domów - śmieje się. - Że też ktoś zgodził się na taki absurd.
Co ich tak zdziwiło? Latarnia, którą od pewnego czasu można oglądać przy Piotrkowskiej 164. Jedno z dwóch ramion latarni oświetla ulicę. Drugie, skierowane w przeciwnym kierunku, wchodzi przez uchylony lufcik w oknie kamienicy do środka budynku i oświetla prywatne pomieszczenie.
O latarni oświetlającej wnętrze mieszkania zrobiło się głośno w chwili, gdy jeden z internautów postanowił nakręcić latarnię aparatem, a film umieścił w sieci. Tytuł filmu: „Sposób na darmowe oświetlenie mieszkania”. Podpis pod nim: „Kamienica przy ulicy Piotrkowskiej w Łodzi na «dziko » korzysta z miejskiego oświetlenia.”
Z komentarzy pod filmem można wyczytać drwinę z kolejnego miejskiego absurdu.
Autor filmu nie wiedział, że latarnia oświetlająca mieszkanie n
ie jest samowolą budowlaną. To instalacja nosząca nazwę "Życie ulicy" stworzona przez niemieckiego artystę Vię Lewandovsky'ego na potrzeby trwającej do 10 października wystawy w przestrzeni publicznej - Fokus Łódź Biennale.O mieszkającym w Berlinie artyście wiadomo niewiele. Ale większość przedstawionych przez niego instalacji, jak np. kij baseballowy, na którym zawiązano węzeł, przeciętą na pół klatkę z papużkami nierozłączkami czy dwoje ludzi przygniecionych łodzią, intryguje i zmusza do zastanowienia. Co pisze o instalacji na Piotrkowskiej?
"Tradycyjna latarnia uliczna została przekręcona w taki sposób, że lampa latarni zagląda do okna. Publiczne oświetlenie stało się własnością prywatną. Pracę można odbierać jako ironiczny komentarz do gospodarki wolnorynkowej w krajach postkomunistycznych. Tematem pracy jest konflikt pomiędzy interesem prywatnym, a publicznym. Osobista relacja z lampą może stać się sprawą publiczną."
Nieprawdą jest, że Lewandovsky korzysta z prądu "na dziko". - Zgodę na zainstalowanie atrapy wydał Zarząd Dróg i Transportu oraz Łódzki Zakład Energetyczny - pisze w odpowiedzi na pismo biuro prasowe Urzędu Miasta Łodzi. - Prąd zasilający lampę pobierany jest z mieszkania, do którego wchodzi jedna z odnóg lampy. Mieszkanie udostępnił do prezentacji jego właściciel, na podstawie umowy zawartej z Muzeum Miasta Łodzi - organizatorem Fokus Łódź Biennale.
Jak zapewniają organizatorzy, wszystkie instalacje powstałe z okazji biennale zostaną zdemontowane po 10 października.
Więcej...
http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35136,8466 ... z12enm8SYi