Też w końcu udało mi się popełnić pseudo LR-a. Za dawcę posłużył HPL-N 125W który myślałem że jest bardziej zużyty, bo od strony trzonka było widać tylko czerń. A po wymyciu jednak okazało się ze nie jest jeszcze źle.
Nigdy więcej nie zrobię takiej lampki, to swiatło jest tyle samo intrygujące co i okropne, żona jak mnie zobaczyła to... Uciekła.
Wytrzymać się nie da, oczy bolą po prostu. Po kilkunastu minutach przebywania w tym świetle wyjście na świeże powietrze i światło dzienne to był szok, nigdy różowego nieba ani trawy o różowym zabarwieniu nie widziałem wcześniej, tak samo czerwona skóra na rękach nieco dziwiła Ale ciekawostka w dzisiejszych czasach spora, bo niewiele osób miało styczność z takim cudacznym światłem.